15 października 2012

Maź idealna, czyli Savon Noir w akcji



Dziś część druga wpisu o naturalnych mydłach. 

Jak ostatnio wspomniałam, mowa będzie o czarnym mydle peelingującym Savon Noir
Po tytule już wiecie, jakiej oceny się spodziewać :-) Nie bez powodu ‘zahitowałam’ to mydło, ale po kolei.

Podobnie jak poprzednio opisywany Sultan (recenzja), Savon Noir jest naturalnym syryjskim mydłem z Aleppo.



O produkcie:

Czarne mydło to naturalne mydło roślinne bogate w witaminę E. Mydło to jest odpowiednie do każdego typu skóry, nawet skłonnej do alergii. Polecane do peelingu enzymatycznego twarzy i ciała. Doskonale oczyszcza skórę z martwych komórek, toksyn oraz zanieczyszczeń. Ze względu na wysoką zawartość witaminy E wykazuje silne działanie przeciwzmarszczkowe.

Właściwości Savon noir :
  • nie podrażnia nawet bardzo wrażliwej i naczynkowej cery,
  • nie wysusza nawet bardzo suchej skóry, nawilża,
  • działa jak peeling enzymatyczny,
  • polecane do kąpieli niemowląt i dzieci,
  • działa przeciwzmarszczkowo - ze względu na dużą zawartość witaminy E,
  • nie przetłuszcza skóry tłustej. (źródło)

Składniki, z wyjątkiem ostatniego, są takie same jak w poprzednim mydle:

Oliwa z oliwek,
Olej laurowy,
Woda,
Wodorotlenek potasu

I właśnie ze względu na to podobieństwo zastanawiam się, czemu u licha Sultan szału nie zrobił, a tu mam coś, co moja skóra wręcz uwielbia?

Forma mydła odpowiada mi zdecydowanie bardziej. Produkt przychodzi w plastikowym słoiczku i ma postać baaardzo gęstej, glutowatej, ale nie klejącej mazi. ‘Savon noire’ znaczy po prostu ‘ciemne/czarne mydło’ i takie też oczywiście jest. Jakby ciemnozielono-brązowe.



Pachnie inaczej niż Alepp 16%, wrażliwsze nosy mogą trochę protestować, ale co ważne, zapach nie jest nachalny i da się przeżyć :-) Podobno pachnie oliwkami, ale ja nic takiego nie wyczuwam…

Jak na mydło i produkt uniwersalny przystało, nadaje się do całego ciała
Można je stosować razem z rękawicą do masażu, jednak przy tej pojemności, którą posiadam i przy tym jak sprawdza się na twarzy, żal próbować mi na ciało – od tego mam peeling kawowy i  żele pod prysznic.

Skoro ‘mydło peelingujące’, to można by pomyśleć, że ma jakieś drobinki. Otóż nie ma, ale fanek złuszczania enzymatycznego nie trzeba przekonywać, że i tak działa. W związku z tym nadaje się świetnie dla cer naczynkowych, z tendencją do rumienia – wygładzi buzię bez obaw o podrażnienia. 

Właśnie! Wygładzenie to słowo klucz. Wierzcie lub nie, ale nic, co nie zawiera drobinek, absolutnie nigdy nie dało u mnie takiego efektu jak to mydło. 

Nie wiem jak to opisać, ale skóra jest po użyciu:

  • jakby zliftingowana -nie jest to jednak wynik ściągnięcia, po prostu buzia jest ładnie napięta i nawilżona (choć krem i tak nakładam), 
  • rozjaśniona, 
  • wygładzona, 
  • bez suchych skórek,
  • ukojona i ciągle chce się jej dotykać!

Mazi używam raz w tygodniu, ale sobie nie żałuję. 
Nakładam dość grubą warstwę na spryskaną wodą termalną twarz. 

Uwaga niecierpliwe: trzeba się trochę nabiedzić, żeby w miarę pokryć tym glutkiem twarz, bo o równomiernym rozsmarowaniu można zapomnieć. To najbardziej mnie zdziwiło jak zobaczyłam pierwszy raz owe mydło. Myślałam, że konsystencja będzie bardziej błotkowata.

Tak przygotowaną twarz (o ile można to tak nazwać) masuję mokrymi dłońmi. Maźka zmienia się w jasnozieloną emulsję, która już bardziej przypomina konsystencję maseczki. I tak chodzę z 15 min, po czym uzbrajam się w mocno zaciśnięte powieki, odrobinę cierpliwości i zmywam. Jeśli jak ja macie problem ze zmyciem glinki, będziecie wiedzieć mniej więcej jak opornie takie zmywanie solidnej warstwy Savon noir wygląda. No i, jak już wspomniałam, uwaga na oczy – piecze diabelnie.

W mocno rozcieńczonej wersji pianka, czy też emulsja jest prawie niewidoczna:


Przed aplikacją nie myłam włosów i zauważyłam, że na pasmach przy skroniach w trakcie zmywania została pianka – po wysuszeniu widać było, że włosy w tym miejscu są czystsze i na pewno nieprzetłuszczone tak jak reszta. Ale tu znowu nie odważyłabym się nałożyć na długość.

Produkt jest wydajny jeśli stosujemy tylko na twarz czy dłonie. Nie wiem jak w przypadku peelingu całego ciała.

Podsumowując, warto pokombinować z nakładaniem, warto zignorować zapach, pieczenie oczu i dość długi czas zmywania. Efekt po użyciu trzyma się u mnie kilka godzin, co oceniam na plus, bo niewiele produktów sprawdza się równie dobrze, więc przed wyjściami jak znalazł.

Mydło dość specyficzne, ale polecam, jeśli nie próbowałyście:-)


Gdzie:        helfy.pl
Za ile:        19zł
Ilość:         150 g
Producent: Royal Alepp



Do przeczytania,

Stref.

15 komentarzy:

  1. Mam to mydło na wishliście. Zachęca mnie przede wszystkim ciekawą konsystencją. Do tej pory miałam tylko mydła w kostce. Ponieważ lubię tradycyjne Alepp to myślę, że i z tym polubiłabym się.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mydło jest tak gęste, że można by je nożyczkami odcinać:) Ale na pewno warto spróbować, choćby jako odskocznię od kostek.

      Usuń
  2. Nawet bardzo specyficzne, pierwszy raz spotykam się z taką formą :D ale ciekawe mimo wszystko

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ciekawe:*
    pozdrawiam:* i obserwuje

    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. chętnie wybróbowałabym to cudeńko, ale jakoś konsystencja bardzo mnie dostrasza :( nie wiem czy dałabym rade się przemóc i nałożyć to na twarz na przykład :). pozdrawiam bardzo cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe to odwrotnie mamy, chociaż przyznam, że początkowo też się przeraziłam konsystencją:) ja mam opory przed mydłami w kostce, a to traktuję jak normalną maseczkę:)

      Usuń
  5. lubię takie nowości kosmetyczne i chętnie wypróbuję ten produkt

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja miałam czarne mydło, ale w wersji płynnej z dodatkiem eukaliptusa- super się u mnie sprawdziło, genialni oczyszczało skórę i wpływało na poprawę jej jędrności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię tego typu kosmetyki naturalne. Nawet jeśli sprawiają trudność w np. nałożeniu - tak jak Twoje mydło - to i tak z przyjemnością ich używam :))

    OdpowiedzUsuń
  8. próbowałam, fajny efekt na buzi po umyciu - fakt, jednak zapach mi nie odpowiada zupełnie, dodatkowo, przy zmywaniu prduktu z twarzy zawsze niefortunnie mam podrażnione oczy:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak to jest, że coś za coś:) mi zajęło trochę czasu zanim wreszcie udało mi się jakoś uchronić oczy.

      Usuń
  9. Mam, uzywam i bardzo lubie.:-)

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie sugestie, opinie pozytywne, negatywne i pytania mile widziane.
Zawsze jednak szanujmy się nawzajem :-)
Dziękuję za komentarz!