22 listopada 2012

Z serii AA Eco - krem pod oczy



Co powiecie na krem pod oczy?

Dziś na tapecie AA Eco krem pod oczy i na powieki z dziką różą.

Gdzie:        swój kupiłam w aptece
Ile:             22zł
Ilość:         15ml
Producent: Oceanic




Na początku parę słów z pudełka, czyli co twierdzi producent:

Krem pod oczy i na powieki z organicznym olejem z owoców dzikiej róży, będącym bogatym źródłem flawonoidów i antocyjanów o działaniu antyoksydacyjnym, efektywnie przeciwdziała procesom starzenia. Obecna w oleju naturalna wit. C, biorąca aktywny udział w syntezie kolagenu i jego naprawie, dzięki działaniu wzmacniającemu naczynia włosowate skóry, redukuje obrzęki i cienie pod oczami. Roślinna gliceryna zapobiega przesuszeniu i nadaje skórze gładkość.
Przeznaczenie: do pielęgnacji skóry suchej, skłonnej do alergii, wymagającej odbudowy.


Jeśli chodzi o przeznaczenie, to u mnie się zgadza. Mam tendencję do przesuszu, jednocześnie moje oczy są wrażliwe, a skóra wymagałaby regeneracji.

Jest to mój drugi krem z AA, wcześniej, zanim pojawiła się linia Eco (swoją drogą uważam, że cenowo mocno przesadzona), używałam kremu pod oczy wrażliwa natura 20+ z bławatkiem. Byłam z niego zadowolona, ale skusiłam się na nowość.



Właściwie to po zużyciu jednej tubki mogę powiedzieć, że:


  • Jest bardzo wydajny – stosując 1-2 razy dziennie dość cienką warstwą starczył mi na jakieś 5 miesięcy
  • Ładnie się wchłania, nawet grubiej nałożony
  • Nie za rzadka, nie za gęsta konsystencja
  • Nie pachnie
  • Wygładza
  • Nawilża
  • Krzywdy wrażliwym oczom nie robi

i właściwie to wszystko:-)
Póki co od kremu nie oczekuję nic więcej.

Jeśli chodzi o redukowanie obrzęków i cieni, to nic takiego nie zaobserwowałam. Często, gdy chodzę późno spać, to budzę się z opuchniętymi powiekami – krem nic nie zdziałał w tej kwestii, tylko sen jest u mnie w stanie pomóc. Z cieniami nie mam wielkiego problemu i raczej nie zwracam na nie uwagi. 

Krem zostawia lekką powłoczkę, co akurat w kremach pod oczy lubię. Nie wiem natomiast jak sprawdza się z kolorówką w postaci cieni, bo takowych raczej nie używam.




Skład jak najbardziej na plus, 96% to składniki pochodzenia naturalnego:

Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter (Masło Shea), Glycerin (Gliceryna), Dicaprylyl Carbonate, Cetyl Alcohol, Myristyl Myristate, Octyldodecanol, Glyceryl Stearate, Glyceryl Stearate Citrate, Passiflora Incarnata Seed Oli (Olej z nasion marakui), Parfum, Rosa Canina Fruit Oil (Olej z owoców dzikiej róży), Tocopheryl Acetate (wit. E), Cucurbita Pepo Seed Extract (Ekstrakt z pestek dyni), Xanthan Gum, Citric Acid, Glyceryl Caprylate


Tubka jest mała, naklejka po jakimś czasie się odkleja, ale to moim zdaniem nieistotne.

Podejrzewam, że kupiłabym znowu jakiś krem z AA, bo właściwie nie mam im nic do zarzucenia. Mogłyby może bardziej nawilżać, ale to już jakbym na siłę miała się do czegoś przyczepić. Obecnie jednak mam smarowidło pod oczy z Sylveco (o kremie do twarzy tej firmy tutaj). Na pewno napiszę jak się sprawdza.


A jak u Was z kremami pod oczy? Używacie, czy wolicie jeden krem do całej twarzy?



Do przeczytania,

Stref.


P.S. Zachęcam do udziału w rozdaniu u Klaudii - nagrody świetne, więc warto:-)

17 listopada 2012

Fiołkowy prysznic



„Żywy, naturalnie porywający dzięki zapachowi Fiołka.
Bardzo delikatny kremowy żel pod prysznic o łagodnym działaniu  i naturalnym fiołkowym zapachu. Zawierający świeży sok z aloesu o kojącym i nawilżającym  działaniu oraz mieszankę olejków eterycznych przywracających równowagę skórze i działaniu relaksującym. Twoje zmysły i skóra  będą oczyszczone.”

Taki opis skłonił mnie do zakupu dzisiejszego bohatera, a jest nim fiołkowy żel pod prysznic Born to Bio. Rzeczywiście przypomina zapach fiołka, choć jednak nie tak jakbym oczekiwała, ale właściwie nic chyba nie odda takiego zapachu jak sam kwiatek więc czego tu wymagać :-)




Gdzie:          http://www.bio-beauty.pl/
Ile:                21,99zł
Ilość:            300ml
Producent:    Planete Bleue


Wydaje mi się, że kremowej konsystencji to on nie ma. Żel jest przeźroczysty, nie przelewa się przez palce i tworzy lekką pianę. Jak najbardziej jest delikatny i nie wysusza skóry




Według mnie użytkowanie to sama przyjemność :-) Jednak musiałam ją sobie dozować, bo za tą cenę nie chciałam wykorzystać go zbyt szybko i używałam na zmianę z innymi myjącymi specyfikami. 
Plus za buteleczkę! Jest bardzo estetyczna, oryginalna, kolorowa i poręczna. Ja nie obchodziłam się z nią specjalnie ostrożnie i nic się nie stało, ale wiem, że wieczko przy intensywnym użytkowaniu może się urywać.

Na zdjęciu skład:



Czym jeszcze chwali się producent?

- w 100% naturalny zapach
- bez parabenów, 
- bez glikolu, 
- bez sztucznych barwników
- bez silikonu 
- bez Phenoxyethanolu
- bez PEG
- fizjologiczne pH
- hypoalergiczny
-certyfikaty:

 

(źródło j.w.)

Nie sądzę, żebym w najbliższym czasie kupiła go ponownie, ale tylko ze względu na cenę. Born to Bio ma ogólnie sporo zapachów, chciałabym wypróbować gruszkowy i jagodowy, ale to może kiedyś w przyszłości. Ogólnie nie mam mu nic do zarzucenia, ot po prostu fajny, przyjazny skórze żel.
Teraz czeka u mnie na półce Babydream z aloesem.


Możecie polecić jeszcze jakieś myjadło bez SLS/SLES w rozsądnej cenie?


Do przeczytania,
Stref.