Dziś część druga wpisu o naturalnych mydłach.
Jak ostatnio
wspomniałam, mowa będzie o czarnym mydle peelingującym Savon Noir.
Po tytule
już wiecie, jakiej oceny się spodziewać :-) Nie bez powodu ‘zahitowałam’ to
mydło, ale po kolei.
Podobnie jak poprzednio opisywany Sultan (recenzja),
Savon Noir jest naturalnym syryjskim mydłem z Aleppo.
O produkcie:
Czarne
mydło to naturalne mydło roślinne bogate w witaminę E. Mydło to jest
odpowiednie do każdego typu skóry, nawet skłonnej do alergii. Polecane do
peelingu enzymatycznego twarzy i ciała. Doskonale oczyszcza skórę z martwych
komórek, toksyn oraz zanieczyszczeń. Ze względu na wysoką zawartość witaminy E
wykazuje silne działanie przeciwzmarszczkowe.
Właściwości Savon noir :
- nie podrażnia nawet bardzo wrażliwej i naczynkowej cery,
- nie wysusza nawet bardzo suchej skóry, nawilża,
- działa jak peeling enzymatyczny,
- polecane do kąpieli niemowląt i dzieci,
- działa przeciwzmarszczkowo - ze względu na dużą zawartość witaminy E,
- nie przetłuszcza skóry tłustej. (źródło)
Składniki, z wyjątkiem ostatniego, są takie same jak w poprzednim mydle:
Oliwa z oliwek,
Olej laurowy,
Woda,
Wodorotlenek potasu
I właśnie ze względu na to podobieństwo zastanawiam się,
czemu u licha Sultan szału nie zrobił, a tu mam coś, co moja skóra wręcz
uwielbia?
Forma mydła odpowiada mi zdecydowanie bardziej. Produkt
przychodzi w plastikowym słoiczku i ma postać baaardzo gęstej, glutowatej, ale
nie klejącej mazi. ‘Savon noire’ znaczy po prostu ‘ciemne/czarne mydło’ i takie
też oczywiście jest. Jakby ciemnozielono-brązowe.
Pachnie inaczej niż Alepp 16%, wrażliwsze nosy mogą trochę
protestować, ale co ważne, zapach nie jest nachalny i da się przeżyć :-)
Podobno pachnie oliwkami, ale ja nic takiego nie wyczuwam…
Jak na mydło i produkt uniwersalny przystało, nadaje się do
całego ciała.
Można je stosować razem z rękawicą do masażu, jednak przy tej pojemności,
którą posiadam i przy tym jak sprawdza się na twarzy, żal próbować mi na ciało –
od tego mam peeling kawowy i żele pod
prysznic.
Skoro ‘mydło peelingujące’, to można by pomyśleć, że ma
jakieś drobinki. Otóż nie ma, ale fanek złuszczania enzymatycznego nie trzeba
przekonywać, że i tak działa. W związku z tym nadaje się świetnie dla cer
naczynkowych, z tendencją do rumienia – wygładzi buzię bez obaw o podrażnienia.
Właśnie! Wygładzenie to słowo klucz. Wierzcie lub nie, ale
nic, co nie zawiera drobinek, absolutnie nigdy nie dało u mnie takiego efektu jak to
mydło.
Nie wiem jak to opisać, ale skóra jest po użyciu:
- jakby zliftingowana -nie jest to jednak wynik ściągnięcia, po prostu buzia jest ładnie napięta i nawilżona (choć krem i tak nakładam),
- rozjaśniona,
- wygładzona,
- bez suchych skórek,
- ukojona i ciągle chce się jej dotykać!
Mazi używam raz w tygodniu, ale sobie nie żałuję.
Nakładam
dość grubą warstwę na spryskaną wodą termalną twarz.
Uwaga niecierpliwe: trzeba
się trochę nabiedzić, żeby w miarę pokryć tym glutkiem twarz, bo o równomiernym
rozsmarowaniu można zapomnieć. To najbardziej mnie zdziwiło jak zobaczyłam
pierwszy raz owe mydło. Myślałam, że konsystencja będzie bardziej błotkowata.
Tak przygotowaną twarz (o ile można to tak nazwać) masuję
mokrymi dłońmi. Maźka zmienia się w jasnozieloną emulsję, która już bardziej przypomina
konsystencję maseczki. I tak chodzę z 15 min, po czym uzbrajam się w mocno
zaciśnięte powieki, odrobinę cierpliwości i zmywam. Jeśli jak ja macie problem
ze zmyciem glinki, będziecie wiedzieć mniej więcej jak opornie takie zmywanie solidnej
warstwy Savon noir wygląda. No i, jak już wspomniałam, uwaga na oczy – piecze diabelnie.
W mocno rozcieńczonej wersji pianka, czy też emulsja jest prawie niewidoczna:
Przed aplikacją nie myłam włosów i zauważyłam, że na pasmach
przy skroniach w trakcie zmywania została pianka – po wysuszeniu widać było, że
włosy w tym miejscu są czystsze i na pewno nieprzetłuszczone tak jak reszta.
Ale tu znowu nie odważyłabym się nałożyć na długość.
Produkt jest wydajny jeśli stosujemy tylko na twarz czy
dłonie. Nie wiem jak w przypadku peelingu całego ciała.
Podsumowując, warto pokombinować z nakładaniem, warto
zignorować zapach, pieczenie oczu i dość długi czas zmywania. Efekt po użyciu trzyma się u mnie kilka godzin, co
oceniam na plus, bo niewiele produktów sprawdza się równie dobrze, więc przed
wyjściami jak znalazł.
Mydło dość specyficzne, ale polecam, jeśli nie próbowałyście:-)
Gdzie: helfy.pl
Za ile: 19zł
Ilość: 150 g
Producent: Royal Alepp
Do przeczytania,
Stref.
Mam to mydło na wishliście. Zachęca mnie przede wszystkim ciekawą konsystencją. Do tej pory miałam tylko mydła w kostce. Ponieważ lubię tradycyjne Alepp to myślę, że i z tym polubiłabym się.:)
OdpowiedzUsuńMydło jest tak gęste, że można by je nożyczkami odcinać:) Ale na pewno warto spróbować, choćby jako odskocznię od kostek.
UsuńNawet bardzo specyficzne, pierwszy raz spotykam się z taką formą :D ale ciekawe mimo wszystko
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe:*
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:* i obserwuje
♥
Ola
chętnie wybróbowałabym to cudeńko, ale jakoś konsystencja bardzo mnie dostrasza :( nie wiem czy dałabym rade się przemóc i nałożyć to na twarz na przykład :). pozdrawiam bardzo cieplutko!
OdpowiedzUsuńhehe to odwrotnie mamy, chociaż przyznam, że początkowo też się przeraziłam konsystencją:) ja mam opory przed mydłami w kostce, a to traktuję jak normalną maseczkę:)
Usuńlubię takie nowości kosmetyczne i chętnie wypróbuję ten produkt
OdpowiedzUsuńPodobnie pomyślałam, gdy to mydło zobaczyłam:)
UsuńJa miałam czarne mydło, ale w wersji płynnej z dodatkiem eukaliptusa- super się u mnie sprawdziło, genialni oczyszczało skórę i wpływało na poprawę jej jędrności.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu kosmetyki naturalne. Nawet jeśli sprawiają trudność w np. nałożeniu - tak jak Twoje mydło - to i tak z przyjemnością ich używam :))
OdpowiedzUsuńpróbowałam, fajny efekt na buzi po umyciu - fakt, jednak zapach mi nie odpowiada zupełnie, dodatkowo, przy zmywaniu prduktu z twarzy zawsze niefortunnie mam podrażnione oczy:(
OdpowiedzUsuńtak to jest, że coś za coś:) mi zajęło trochę czasu zanim wreszcie udało mi się jakoś uchronić oczy.
Usuńkonsystencja wygląda zabójczo :)
OdpowiedzUsuńPrawie nożyczkami da się odcinać:)
UsuńMam, uzywam i bardzo lubie.:-)
OdpowiedzUsuń