Witajcie,
Przybywam dziś z bardzo prostym
przepisem na mleko. Właściwie, to coś jakby mleko, bo ze swej natury być nim
nie może. Mowa o tzw. mleku migdałowym, czy napoju migdałowym, jak kto woli. Mlekiem
jest z konsystencji i wyglądu więc dla uproszczenia będę się posługiwać również
tą nazwą.
Tego typu wynalazki znają na pewno weganie, osoby, które nie
tolerują lub nie lubią mleka oraz Ci z Was, którzy nie należą do powyższych,
ale lubią poznawać nowe smaki i kombinować jak ja :-)
Swego czasu kupowałam mój
ulubiony napój w kartonie, ten orkiszowo-migdałowy.
No pycha! Ale niestety drogie to to i zwyczajnie przestałam. Nie twierdzę, że
przepis, który podam jest tani, bo i orzechy do tanich nie należą, ale od czasu
do czasu można sobie pozwolić na trochę babraniny i samemu przyrządzić to cudo.
Jak? Przepis zaczerpnęłam z kanału kotlettv,
który bardzo lubię, choć strasznie irytuje mnie sposób mówienia pani, która
prezentuje przepisy… Zmieniłam co nieco,
ale mleko wyszło naprawdę pyszne!
Potrzebujemy:
150g migdałów (lub równie dobrze innych orzechów, np.
nerkowców, czy nasion) – ja miałam już obrane więc wykorzystałam takie;
4 szkl. wody (1 zimna, 3 ciepłe);
Sól – szczypta i cukier (ja dałam odrobinę, ale to
opcjonalne);
Sito, miska, gaza, blender, butelka
Właściwie to cała filozofia sprowadza się do zmiksowania
migdałów z wodą i odciśnięcia przez gazę mleka do naczynia. Dokładnie wszystko
zobaczycie w linku do kanału, który wkleiłam wyżej.
U mnie mleczko stało 3 dni, ale musiałam się hamować, żeby nie
wypić na raz :-) Rozwarstwia się po pewnym czasie, ale wystarczy wstrząsnąć
butelką. Podgrzane spieniaczem w ekspresie ciśnieniowym smakuje też dobrze do
kawy. Najbardziej jednak lubię je z płatkami na śniadanie albo z ulubionymi
ciasteczkami.
Dla mnie smakuje wyśmienicie – lekko czuć wodę, ale dominuje
tłustawo-mleczny smak migdałów. Marcepan to nie jest (i dobrze), ale „charakter” orzechów przebija
się wyraźnie.
A tak na marginesie… Moja kuchnia wyglądała jak pobojowisko –
wszędzie kawałki mielonych migdałów, mleka i wody plus milion garów do mycia. I
tylko to mnie zniechęca do ponownego skorzystania z przepisu :-)
Znacie, spróbujecie?
Smacznego!
Do przeczytania,
Stref.
Mniam wyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o podobnie robionym "mleku" owsianym, ale muszę przyznać, że taki migdałowy odpowiednik chętniej bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńChciałabym zrobić, ale mam wrażenie, że nie będę miała do czego je użyć. No nie wiem, można na niej zrobić owsiankę?
OdpowiedzUsuńA pewnie:) smakuje dobrze i na ciepło i na zimno.
UsuńNigdy sama nie robiłam takich cudeniek :)
OdpowiedzUsuńNosiłam się kilka razy z tym pomysłem, ostatecznie nic się nie urodziło.
OdpowiedzUsuńmmm, ciekawy pomysł ;) Uwielbiam też takie ciasteczka ;)
OdpowiedzUsuń