Witajcie,
Lubuję się w serach. Jadalnych i niejadalnych :-) Gdy mam do
wyboru dobry krem lub dobre serum, to zawsze wybieram to drugie. A jeśli mogę
przy tym jeszcze zaoszczędzić, to już w ogóle pełnia szczęścia.
Jakiś czas temu pisałam o serum
rosyjskim Babuszki Agafii jednak moim hitem jest niezmiennie Flavo z Biochemii Urody.
Mam poprzednią wersję – w obecnej dodano kompleks na naczynka. Powinno być w
porządku, choć i tej zmiany składu się boję – byle wyszło na to samo albo
lepsze, Biochemio!
W skład serum wchodziło 15% wit. C, kwas ferulowy, hydrolat
porzeczkowy, żel hialuronowy, wit. E, alkohol (opcjonalnie, ale polecam),
glikol butylenowy i jeśli coś jeszcze, to przepraszam, ale nie pamiętam… W
każdym razie krótka i świetna mieszanka.
wiem wiem, ufajdana butelka, przepraszam:-)
Mam już chyba czwarte opakowanie i będę kupować dopóki będzie
dostępne. Mogłabym się rozpływać nad cudownym działaniem. Skóra po nałożeniu
jest pełna blasku, rozjaśniona, wygładzona, jakby wypoczęta, młodsza, bardziej
napięta, zdrowsza i nabiera równego koloru. Przy regularnym stosowaniu przebarwienia zostają
rozjaśnione, a naczynka wzmocnione (o ile ktoś ich przez głupotę z powrotem nie
rozjuszy jak ja w ten
sposób).
Serum nakładam codziennie rano, choć nie ma takiej potrzeby,
bo wit. C kumuluje się w skórze i można spokojnie stosować parę razy w
tygodniu. Serum działa silnie antyoksydacyjnie i może być stosowane jako
wspomagacz w walce z promieniowaniem słonecznym.
Redukcji tzw. „fine lines” nie zauważyłam, ale zresztą nawet
tego nie oczekiwałam. Serum nakładam także w okolice oczu i działa świetnie na
moje sińce. Nie podrażnia, chyba że naniesiecie na uszkodzoną skórę. Może lekko
mrowić po nałożeniu, ale to normalne.
Z początku jest nieco lepkie, ale po
chwili wchłania się całkowicie i można działać dalej, np. z makijażem, czy po
prostu nałożyć krem/filtr. Do swojej mieszanki dodałam zalecaną ilość alkoholu,
co zmniejszyło lepkość i wzmocniło działanie serum, ale nie podziałało w żaden
sposób negatywnie na moją kapryśną skórę.
Nie widzę żadnych negatywnych reakcji, same pozytywy! Zero
wysypu, zapychania, przetłuszczania czy innych niespodzianek, tylko niesamowity
efekt, który zauważają także inni, bo nieraz spotkałam się z miłymi uwagami
odnośnie kolorytu mojej cery.
Na dłoni może tego nie widać, ale wierzcie mi na słowo, że na twarzy tak. Zdjęcie przed, zaraz po nałożeniu i po wchłonięciu:
Serum oczywiście wykonujemy same, ale warto się pobawić za
taką cenę (25,50zł, gdzie Auriga jest dużo
droższe i jest go dużo mniej). Produktu jest naprawdę sporo, bo aż 42ml, ale ma
termin jedynie 3 miesiące (teraz chyba 4?) od zrobienia więc warto się z kimś
podzielić lub po prostu stosować codziennie w większej ilości i nie powinno być
problemu ze zużyciem.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to buteleczka z
pipetką, którą BU dołącza do zamówienia. Jest beznadziejna! Właściwie za każdym
razem dostawałam taką, która nijak nie zasysała produktu więc zawsze przelewam
do innej.
Druga sprawa, to „glut”, który może nam się zrobić z serum w trakcie
mieszania. Mi raz się tak zdarzyło, ale pomogło odstawienie płynu na 12h i
wszystko wróciło do normy. Kompleks silikonowo-malinowy, który proponują,
uważam za zbędny. Kiedyś dodałam, ale ostatecznie stwierdziłam, że im mniej
składników, tym lepiej.
Gorąco polecam Wam wypróbowanie Flavo, zwłaszcza, że jest
odpowiednie dla każdego typu skóry. To jeden z niewielu produktów, którym się
nie nudzę i do którego wracam, szczególnie w okresie letnim.
Koniecznie podzielcie się wrażeniami na temat tego lub
innego serum z BU, chętnie poczytam :-)
Do przeczytania,
Stref.
Wiele razy się nad nim zastanawiałam, ale nigdy nie kupiłam. Może jednak powinnam się skusić?
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu się skusić.
OdpowiedzUsuńłał, za jakiś czas zainwestuje :)
OdpowiedzUsuńno no... nie miałam okazji używać...
OdpowiedzUsuńŚwietnie, ż eten produkt się sprawdził. Uwielbiamy produkty z wit.C:) Kwas ferulowy nie jest też nam obcy:)))
OdpowiedzUsuńże ten* przepraszamy:)
UsuńBędę go miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuń