28 maja 2013

Rosyjskie Serum do twarzy Babuszki Agafii, Przedłużenie Młodości




Witajcie,

Cieszę się, że poprzedni, pyszny post przypadł Wam do gustu :-) 
Dziś pora na recenzję rosyjskiego Serum do twarzy, Przedłużenie Młodości 35-50 lat Babuszki Agafii, które skończyłam już jakiś czas temu. Jeśli jesteście ciekawe, to zapraszam do czytania.




Od producenta:



Nie powiem, napaliłam się na to serum :-) Początkowo chciałam wypróbować wersję do 35 lat, czyli w moim przedziale wiekowym, ale akurat było niedostępne, a i nie zwracam zwykle uwagi na wskazówki co do wieku, tylko na skład, więc bez większego żalu zamówiłam buteleczkę w sklepie Kalina (chyba za około 20zł). Inne rosyjskie nabytki mogłyście oglądać w tym poście.

Serum mieści się w szklanej buteleczce z ciemnego szkła z pipetką. Akurat to rozwiązanie uważam w tym przypadku za niewypał. Przy bardziej wodnistych konsystencjach byłoby w porządku, ale tu kompletnie się nie sprawdziło… O ile na początku, kiedy serum było jeszcze dużo, a jest go 30ml (na etykiecie jest błąd), nie było problemu, o tyle im bliżej dna buteleczki, tym gorzej. Trzeba było je wytrząsać ze środka, a i tak sporo produktu zostało na ściankach. Ostatecznie wypłukałam to dolewając swojego robionego serum z wit. C, ale ogólnie, mimo że buteleczka wygląda elegancko, to jako opakowanie poległa kompletnie.

Konsystencja serum jest rzadsza od kremu, leciutka, bardzo dobrze się rozsmarowuje i błyskawicznie wchłania do matu.  



Zapach jest przyjemny, nienachalny, ale nie umiem go do niczego przyrównać…
Serum przede wszystkim się nie lepi, nadaje się pod makijaż, ale dla mnie, przy mojej mieszanej i dość przy tym suchej cerze, było niewystarczające i potrzebowałam dodatkowego nawilżenia więc krem stosowałam jak najbardziej. Nałożone samo nie powoduje większego przetłuszczania skóry.

Skład jest świetny! M.in. różeniec górski, oleje: z nasion porzeczki, zalążków pszenicy, nagietka, wiązówki, opuncji, melisy oraz otręby ryżowe to mieszanka, którą jak się okazało, moja skóra bardzo polubiła. Produkt jest naturalny, a to cenię dodatkowo.




Serum stosowałam codziennie rano. Jest wydajne, bo przez dość rzadką konsystencję wystarczyło niewiele żeby pokryć całą twarz.

Może nie nawilża świetnie, ale na pewno nie pozostawia ściągniętej skóry.  
Pięknie wygładza, buzia jest bardzo miła w dotyku i rozjaśniona. Po prostu wygląda zdrowiej.   

Co ważne, nie zauważyłam ani zapychania, ani wysypu jakichkolwiek grudek czy zaskórników.
Z chęcią kupię specyfik Babuszki ponownie, choć pewnie jednak w innej wersji dla porównania. Działanie przewyższa uciążliwość buteleczki :-) Dodam też, że to serum było nominowane w Plebiscycie Lili na najlepsze kosmetyki naturalne.


Możecie powiedzieć coś o pozostałych wersjach? A może macie inne, sprawdzone sera?


P.S. Jeszcze a propos zakupów, rossmannowskich promocji i nie tylko - KLIK - polecam, może kiedyś się uda Dziewczyny, próbuję z różnym skutkiem, ale jest coraz lepiej :-)


Do przeczytania,

Stref.

25 maja 2013

Co na śniadanie lub przekąskę? + domowe hamburgery i odpowiedź na tag


Witajcie,

Jeśli chodzi o dietę, to przechodziłam, że tak powiem, różne stadia. Od "wszystko jedno, co jem, bo i tak jestem szczupła", przez "może by tak ograniczyć czipsy...?", po "nie będę żarła słodkiego". Obecnie staram się nie szaleć i pozwalam sobie na wszystko, ale w rozsądnych ilościach. Nie odmówię sobie od czasu do czasu tabliczki czekolady (nie umiem zjeść inaczej niż całą naraz), czy paczki czipsów, choć tu staram się już wybierać mniejsze opakowania.

Należę do osób, które lubią gotować, ale rzadko mają na to czas. Nie inaczej jest ze śniadaniem (czy drugim śniadaniem) - musi być szybkie i sycące. Poniżej pokażę Wam kilka moich jedzeniowych wersji. Nie zawsze oczywiście to tak wygląda, często coś modyfikuję w zależności od tego, co akurat mam w kuchni. Zdarza się też owsianka i kanapki z sałatą i pomidorem lub jeszcze co innego. Zapraszam do oglądania :-)


Sałatka z banana, mango i truskawek (wymiennie z borówkami)



Koktajl z banana i awokado, z dodatkiem miodu, mleka i lnu mielonego (zainspirowany przez nissiax83)


Ulubione płatki Fitella z pełnego ziarna (tu w wersji bez owoców liofilizowanych), z suszonym mango, lnem mielonym, karobem i mlekiem


Sałatka z banana, awokado i malin


Musli z suszoną śliwką, morelą i jabłkiem, z dodatkiem chrupek błonnikowych (czy jak to tam się nazywa), pestkami dyni i słonecznika. Polewam to jogurtem, np. greckim.



Wczoraj na kolację natchnęło mnie i zrobiłam domowe hamburgery, które ostatnio chyba szykowałam z rok temu. Niestety zjadłam, zanim przypomniałam sobie o zrobieniu zdjęcia :-(  W każdym razie mogę podzielić się przepisem:

1 cebulę miksujemy na papkę z ok. 2 łyżkami serka wiejskiego ziarnistego (odsączonego). Masę dodajemy do zmielonej połowy podwójnego fileta z piersi kurczaka (może być i wieprzowe mięso - też wychodzi dobre), mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem, ewentualnie też pieprzem cayenne. Formujemy placki i smażymy z obu stron.

Kilka łyżek jogurtu naturalnego mieszamy z łyżeczką majonezu (opcjonalnie, można majonez pominąć, ale nie będzie już tak dobre), przeciśniętym ząbkiem czosnku, odrobiną cukru trzcinowego, solą i pieprzem.

Dużą bułkę (ja nie lubię tych białych marketowych do hamburgerów więc kupuję inne) nakrawamy i dno smarujemy sosem czosnkowym i keczupem. Następnie upychamy liście sałaty i kawałki pomidora (u mnie malinowy, bo słodszy), dokładamy usmażone mięsko, znów polewamy sosem/keczupem, na to warstwa sałaty i pomidorów, na wierzch znów sos i gotowe! A jakie pyszne :-)
Pamiętajcie tylko, żeby nie przekroić buły do końca. Najlepiej zrobić mały otwór na 3-4cm i w niego upychać wszystko do dna, wtedy nic nie będzie wylatywać.

Smacznego!


Ciekawa jestem, jak wyglądają Wasze sposoby na dobre śniadanko/przekąski?





Na koniec tag liebster, który przyszedł do mnie od Elaree - dziękuję!

1. Jakie są Twoje ulubione perfumy?
Odpowiedź w poście :-) 
 
2. Dlaczego lubisz blogować?
To fajna opcja komunikacji, no i obracam się w środowisku, które rozumie rzeczy, o których zwykli śmiertelnicy nie mają pojęcia :p
 
3. Czy masz zwierzątko, jakie?
Obecnie nie, ale mam częsty kontakt z psami.
 
4. Jaki jest Twój ulubiony kolor lakieru do paznokci?
Nudziakowy:-)
 
5. Jaką książkę ostatnio przeczytałaś?
Wstyd się przyznać, ale nie pamiętam, kiedy ostatnio coś czytałam...
 
6. Twój sposób na spędzanie wolnego czasu?
 Kocyk, tv lub komputer, herbatka, coś do podgryzania i już :-)
 
7. Pomadka czy błyszczyk?
Pomadka
 
8. Wolisz makijaż delikatny czy kolorowy?
Delikatny
 
9. Wymarzona podróż?
 Ostatnio marzy mi się Maroko, ale i Tajlandia
 
10. Wolisz aktywnie spędzać wolny czas czy leniuchować?
 To drugie, bo dość mam aktywności przy okazji wykonywania obowiązków.
 
11. Jaki jest Twój kosmetyczny "must have"?
Tusz do rzęs rzecz jasna!
 
 
Nikogo nie nominuję, bo już kiedyś to robiłam przy okazji tego tagu.
 
Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca posta-tasiemca :-)
 
 
Do przeczytania,
 
Stref.
 

22 maja 2013

Modnie, ładnie i niedrogo


Witajcie,



Kupujecie ciuchy przez Internet? Przyznam, że ja zawsze mam obawy, że rozmiar będzie nie taki albo jeszcze coś innego… Zwłaszcza, że jestem jakoś dziwnie niewymiarowa i „S-ka” pasująca w barkach jest już za duża od talii w dół, spodnie w pasie są dobre, ale nogawki za krótkie i tym podobne akcje...
Przełamię się pewnie w końcu, a dla tych z Was, którzy kupują w ten sposób z powodzeniem mam pytanie:

Może słyszałyście już o sklepie eFoxCity? Duuuży wybór, dużo ładnych rzeczy dla kobiet i dla mężczyzn, a i nawet biżuteria się znajdzie, czyli coś w sam raz dla uzupełnienia stroju.

Sukienki są bardzo dziewczęce, zwiewne i przede wszystkim stosunkowo tanie! Same popatrzcie np. na to cudo:



Musicie przyznać, że ładnie ubrany mężczyzna cieszy oko jeszcze bardziej :-) Opcja na chłodniejsze wiosenne dni i wieczory, to skórzana kurtka i sweter – bezpieczny i klasyczny duet. Co Wy na to?


 


Znacie ten sklep? Jak Wam się podoba? 
Przyznam, że dla mnie to nowość i mam zamiar przekopać się przez wszystkie zdjęcia, choć może być trudno :-)


Do przeczytania,

Stref.

17 maja 2013

Koreański szał próbkowy


Witajcie,

Nabieram coraz większego apetytu na azjatyckie kosmetyki! Nie jest łatwo się powstrzymać od kupowania, oj nie, chociaż cena w większości przypadków jest wystarczającym czynnikiem studzącym żądzę :-)
Ostatnio jednak szperając na allegro udało mi się dorwać zestaw 16 próbek koreańskich kosmetyków, za cenę 12,50zł więc moim zdaniem korzystnie. Oczywiście nie będę tu opisywać nic szczegółowo, ale wstawiam tą notkę, bo może akurat coś Was zainteresuje i zechcecie poszukać dalej na własną rękę. Saszetki prezentują się następująco:


Od lewej od góry:

1. Isa Knox WHITE X-II+ whitening revolution serum (3 próbki) - liczę, że powinno starczyć na jakieś 9 aplikacji. Ma rozjaśniać i nawilżać, czego pewnie w tak krótkim czasie nie doświadczę, ale co złapię trochę "luksusu" to moje :-p

2. A'PIEU Flawless Cover BB Cream, SPF 30/PA++, nr 21 czyli nie najjaśniejszy i tu może być pies pogrzebany z kolorem... Zobaczymy!

3. ETUDE HOUSE Precious Mineral BB Cream Cotton Fit, SPF 30/PA++, Whitening&Anti-Wrinkle&Anti-Darkening - kolor Light Beige więc powinno być dobrze.

4. OHUI sun science moist cooling sunblock, SPF 50+/PA+++ - niezbyt wdzięcznie brzmiąca po polsku marka, ale nie w tym rzecz - ważny jest bajer w postaci ponoć ochładzania skóry po aplikacji o 3,3 stopnia, czyli w sam raz na lato :-) Opakowanie pełnowymiarowe jest dość fikuśne, a krem barwiony i wodoodporny. Jestem bardzo ciekawa i cieszę się, że jest aż 5 próbek. Wprawdzie po 1 ml więc musiałabym jednorazowo nałożyć dwie żeby ochrona była odpowiednia, ale tego nie zrobię, niech starczy na te 5 dni :-p

5. Inocel Bubble Bath, czyli coś do wanny, której nie mam...

6. Szampon do włosów - za cholerę nie wiem nic więcej, bo wszystko w dziwnych znaczkach opisane

7. Odżywka do włosów - j.w.

8. Missha Complexion Coordinating BB Cream, SPF 43/PA+++ - ma dawać efekt rozświetlenia skóry więc nie wiem jak się sprawdzi na mojej mieszanej cerze.

9. The History of Whoo Ja Saeng Essence - otworzyłam jako pierwszą. Konsystencja żelowa, ale z tych rzadszych i trzeba nakładać mało, bo skóra się nieco lepi... Pachnie dość intensywnie, ale nie podrażnia i ma jakieś super składniki, których nazw nie rozumiem :-) Wygląda na wydajne, skoro próbka starczyła na kilka użyć.

10.  The History Of Whoo Whitening CC Sun Cream SPF46/PA++ - zadziwił mnie wyglądem, bo niby nie ma koloru, a jednak ma i świetnie dopasowuje się do odcienia skóry. Nie podkreśla porów, ale krycie ma praktycznie zerowe. Cera zaraz po nałożeniu jest bardzo ładna, promienna, ale nie tłusta i wygląda mimo wszystko zdrowo. Szkoda, że po 30-60min zaczyna się niemiłosiernie błyszczeć... Dokładą recenzję znajdziecie tutaj.


Jak tylko skończę kremy, które już mam, to zamówię TAKI ślimakowy żel krem. Jestem strasznie ciekawa jak się sprawdzi. Jeśli macie ten produkt lub któryś z powyższych i posiadacie recenzję, to śmiało zostawiajcie linki!


A jak Wasze doświadczenia z tego typu kosmetykami?
O innym kremie BB, czyli Skin79 w wersji pomarańczowej można przeczytać w tym poście - recenzja.


Do przeczytania,

Stref.

11 maja 2013

Uchwycone i zakupione


Witajcie,

Dziś leniwy post na równie leniwą, deszczową sobotę. Nie stać mnie na żadną sensowną recenzję... Będzie więc ledwie kilka zdjęć, zapraszam:



Trudno, pałam miłością do Magnumów :-) Nie mogłam nie skusić się na lody o smaku szampana, oblane różowo-perłową polewą. Powiem szczerze, że zawiodłam się na smaku. Jest nijaki (choć może i czuć tego szampana),, czekolada podobnie, a w dodatku ma pełno świecących drobinek i miałam wrażenie, że jem warstwę lakieru do paznokci...


Moja ulubiona woda. Niestety u mnie trudno dostępna...


Jeszcze parę dni temu wstaję rano, wyglądam przez okno, a tam... To ci dopiero! :-)


Uwaga, straszę :-P Czyli cotygodniowa maska algowa.


Nowy nabytek do wybielania zębów. Pasta jest mała, bardzo skoncentrowana. Myjemy nią zęby 3 razy dziennie, a następnie przez minutę oświetlamy specjalną nakładką. Dodatkowo możemy raz w tygodniu naświetlać przez 10 min. Jestem bardzo ciekawa jak to będzie na dłuższą metę. Nie mogę jednak ze względu na nadwrażliwość stosować tej pasty non-stop 3 razy dziennie, więc na efekt z pewnością poczekam dłużej (o ile w ogóle się doczekam). Plusem jest to, że można dokupić pastę oddzielnie, nie trzeba całego zestawu.



Pozdrawiam Was słonecznie w to senne popołudnie i idę się zdrzemnąć :-)


Do przeczytania,

Stref.

10 maja 2013

Wymiana


Witajcie,

U góry znajdziecie stronę, na której zamieściłam zdjęcia produktów, które chciałabym wymienić i najwyższa na to pora. Jeśli byłybyście zainteresowane, to zapraszam do oglądania. Postaram się z czasem poszerzyć "ofertę". Jeśli taka forma się nie sprawdzi, to pewnie zorganizuję jakieś rozdanie, bo podejrzewam, że może nie być łatwo znaleźć produkty do wymiany, które obu stronom by pasowały. Ale próbuję :-)

Czy Wy też dzisiaj tak zamulacie? Ciśnienie takie czy co...


Do przeczytania,

Stref.

06 maja 2013

Peeling kawitacyjny w domu


Witajcie,



Należę do tych osób, które lubią zabiegi kosmetyczne, ale powiedzmy, że boli ich wydawanie na nie pieniędzy :-) Na początku zachwyciłam się gabinetowymi maskami algowymi – od tej pory zamawiam je przez Internet i mam zawsze u siebie. Wychodzi taniej i mogę się nimi wysmarować kiedy chcę. Oczywiście, fajnie jest się umówić od czasu do czasu i „dać się sobą komuś zająć” w gabinecie, ale nie zawsze jest na to czas i pieniądze. Dlatego postanowiłam kupić sobie małe urządzenie do kawitacji. 




Peeling kawitacyjny jest akurat jednym z tańszych zabiegów, jednak w zależności od salonu spotkałam się z rozstrzałem 40-70zł, podczas gdy za swoje urządzenie zapłaciłam 129,60zł+przesyłka. Same widzicie, że zakup szybko się zwraca, zwłaszcza jeśli chciałybyśmy wykupić serię w gabinecie kosmetycznym. A tak, w zaciszu domowym mamy wcale nie gorszą opcję :-)



Sam zabieg od strony mechanicznej polega na przesuwaniu po wilgotnej skórze metalową szpatułką. Urządzenie emituje fale ultradźwiękowe, a te w połączeniu z wilgocią tworzą mikropęcherzyki powietrza, które pękając rozbijają martwy naskórek. Dzięki temu możemy cieszyć się wygładzoną, oczyszczoną i odświeżoną skórą. Najwygodniej jest przecierać dane miejsce mokrym wacikiem i wtedy od razu przejeżdżać po nim szpatułką.




Efekty są naprawdę powalające i właściwie natychmiastowe. Po dwóch zabiegach dostałam od mężczyzny komplement, że mam jakąś inną, ładniejszą skórę, a jak już facet coś takiego zauważył, to znaczy, że naprawdę tak jest :-D

Wszystkie skórki zniknęły, skóra nabrała naprawdę zdrowego koloru, stała się promienna, gładka, odprężona… No naprawdę nie widzę minusów! A maska algowa na koniec idealnie kończy wszelkie poczynania i łagodzi ewentualne zaczerwienienia (tak, tak, na początku nie obeszło się bez małych wpadek typu „za mocno przycisnęłam” :-) )



Urządzenie ma też funkcję sonoforezy – odwracamy szpatułkę na drugą stronę, przełączamy guzik i możemy przystąpić do wprowadzania wybranego preparatu wgłąb skóry także poprzez przesuwanie metalową końcówką po twarzy. Jestem na etapie poszukiwania dobrego serum albo żelu i zobaczymy co z tego wyjdzie, bo rosyjskie serum za szybko się wchłania. Właściwie to trudniej mi uwierzyć w działanie sonoforezy, bo nie wiem na ile to jakby gadżet, a na ile rzeczywiście coś robi. W każdym razie nie zaszkodzi :-)


Zabieg nie jest bolesny. Moim zdaniem ani przyjemny, ani nieprzyjemny – ot, takie jeżdżenie po buzi. Jeśli chodzi o sonoforezę, to urządzenie „pika” w dość denerwujący sposób i trochę drażni uszy, ale nie jest to na tyle uciążliwe, żebym z tej części zabiegu póki co zrezygnowała.

Naprawdę mogę polecić zakup podobnego urządzenia (moje jest bezprzewodowe więc chyba wygodniej niż z kabelkiem) osobom o poszarzałej i zanieczyszczonej skórze, cerom wymagającym odświeżenia, wygładzenia i oczyszczenia z płytkich zaskórników oraz tym, które nie tolerują mechanicznych peelingów
Poliki mam naczynkowe, ale nie reagują negatywnie więc co wrażliwsze skóry i te ze skłonnością do czerwienienia też powinny być zadowolone.

Zabieg jest szybki, prosty, a efekty zdumiewające. Mam nadzieję, że urządzenie posłuży mi jak najdłużej (ma 24 mies. gwarancji). Używałam łącznie 5 razy na twarz+szyja+plecy i jestem bardzo zadowolona. Teraz czekam na filmik u nissiax83, bo widziałam, że szykuje coś na ten temat więc liczę, że dowiem się czegoś ciekawego.

Co do przeciwwskazań, na świstku dołączonym do kartonika mam napisane tak:

Ciąża, choroby serca, metalowe implanty, stwardnienie rozsiane, osteoporoza, zapalenie żył, ostre stany zapalne, aparat na zęby, padaczka, rozrusznik serca, nowotwór, niewydolność krążenia, menstruacja, ropne stany zapalne.



Co myślicie o takich domowych zabiegach? Może używacie podobnych urządzeń? Dajcie znać.


Do przeczytania,

Stref.